Posted in Kubizm on 17/04/2015|
1 Comment »
Muszę sobie zapamiętać, obiecuję sobie przed zaśnięciem, muszę sobie zapamiętać, że w nocy z 15 na 16 kwietnia 2015 roku po raz pierwszy w życiu prześniłam sen o spójnej fabule. Nie było nagłych zwrotów akcji, nieuzasadnionych zmian scenerii, stawania się innymi postaciami. Gdy się obudziłam, pamiętałam ten sen jeszcze dobrze. Jakbym dopiero co przerwała oglądanie filmu. I był to film, to znaczy sen, niezwykle wciągający. Zaczął się od tego, że musiałam się ukrywać. Odwracałam twarz, udawałam, że mnie nie ma i całkiem dobrze mi szło. „Jesteś cyborgiem?”, zapytał w końcu jeden z moich prześladowców, którzy kręcili się po moim mieszkaniu. „Jesteś identyczna jak ten robot, którego szukamy”. „Ach, nie – odparłam przytomnie – to moja matka stworzyła tamtego cyborga, a twórcy cyborgów tworzą je na podobieństwo siebie samych”. Ale nie dało się już dłużej unikać tych podejrzliwych spojrzeń. Musiałam pogodzić się ze swoją naturą cyborga i podstępnie zabić czterech prześladowców. Nie zdążyli nawet jęknąć. Nie spodziewali się tego. A potem musiałam opuścić mieszkanie, opuścić tamto miasto i udać się w jakieś inne miejsce. Zabrałam towarzyszkę i małe dziecko i ruszyłyśmy na prowincję. Zatrzymałyśmy się w małym hoteliku w jakiejś mieścinie. Zostawiłyśmy tam dziecko pod opieką recepcjonistki i poszłyśmy zwiedzać. Nie odpuściłyśmy sobie wizyty w prawosławnej cerkwi, gdzie właśnie zaczynała się msza, na którą zaprosili nas tamtejsi parafianie. Dobrze pamiętam, jak klękam w drewnianej cerkwi i przez chwilę nie wiem, czy przeżegnać się po katolicku – jak mnie uczono w dzieciństwie – czy tak jak ludzie dookoła. W końcu sięgam ręką do prawego ramienia i ta mimikra wydaje mi się w porządku. Rozmawiam z czarnowłosym chłopakiem, przypominającym młodego Antonio Banderasa. Nie dotrwałam do końca mszy, wyszłam, zostawiając towarzyszkę. Pod warsztatem samochodowym minęłam policyjnych detektywów, którzy już wpadli na nasz trop. Na szczęście, szłam w cieniu, nie rozpoznali mojej twarzy. W hotelu nie było już dziecka, recepcjonistka tłumaczyła się, że nie mogła skłamać policjantom. Nie zabrałam rzeczy i pobiegłam dalej. Bałam się chodzić po ulicach, bo moja twarz była już pokazywana we wszystkich środkach masowego przekazu. Znalazłam inny hotel, raczej hostel, ze wspólnymi salami. Był pełny, udało mi się przekupić jedną dziewczynę, by poszła do mojego wygodnego hotelu, podczas gdy ja zajmę jej łóżko. Dzięki współczuciu pozostałych gości, dostałam niewielki pokój, chyba ze dwa łóżka – jedno koło drugiego. Nim udałam się na spoczynek, znaleźli mnie policjanci. Ale i tak na początku mnie nie rozpoznali. Przez chwilę zastanawiałam się nad sposobem ucieczki, w końcu dałam spokój i się im poddałam.
Read Full Post »