Przedwiosenny zjazd energetyczny, intelektualny, emocjonalny. W magnetofonie, zupełnie staromodnie „Zooropa” U2. Nie zdjęłabym dziś pewnie kokonu dresowo-piżamowego, gdybym nie obiecała. Miałam wolność. Zastanowiłam się, czy chcę i wybrałam, że obiecałam. Mimo słońca jest mi od wczoraj zimno raczej. Ale to wewnętrzne zimno. Dużo słodkości, chwilami pomaga. Smak słabo wypieczonego ciasta drożdżowego kojarzy mi się z dzieciństwem. Doszłam do ściany i nie zawróciłam. Zaczynam się poważnie zastanawiać, co jest za nią. Mam nadzieję, że lepsze, ciepłe kraje. Bo istnieją, skoro ja już istnieję.
No particular place names
No particular song
I’ve been hiding
What am I hiding from ?
Don’t worry baby. It’s gonna be alright
Uncertainty… can be a guiding light
I hear voices, ridiculous voices
Out in the slipstream
Let’s go, let’s go… overground
Take your head out of the mud baby…