Święta zimowego przesilenia przeszliśmy w pełnym słońcu i blasku gwiazd. Wigilijna noc na wsi pokazała nam najpiękniejsze w tym roku niebo, ze szczegółowością godną planetarium. W ogrodzie pojawiły się nowe małe dzikie koty. Te zeszłoroczne są już oswojone, odkarmione, mają piękną puchową sierść. Jeden z nich zamieszkał w naszym domu. Ten doroczny napływ kotów daje jakieś pojęcie o nieskończoności wszechświata.
Nowy „Hobbit” okazał się płaski (trzeba było może obejrzeć jednak w 3D), ale wciągał. Jak gra komputerowa. Peter Jackson usilnie chciał zrobić kolejnego „Władcę Pierścieni” i powtórzył wszystkie istotne motywy z tamtej opowieści. To, że odszedł od oryginału można wybaczyć. To, że z opowiastki dla dzieci zrobił epos także, od biedy. Ale jeśli odchodzi od ducha Tolkiena to niszczy cały mit, który stworzył poprzednią trylogią, niszczy spójność wykreowanego świata, a to już jest niewybaczalny zamach na logikę.
2013 nie był zły. Na koniec upiorę rajstopy i sprzątnę łazienkę.