Feeds:
Wpisy
Komentarze

Archive for Marzec 2013

Śnieg w Berlinie zaczął padać tuż przed tym jak wysiadłyśmy z autobusu. I nie skończył aż do następnego popołudnia. Dużo napadało, parki wyglądały malowniczo, chociaż przecież nie tego oczekiwałyśmy, planując dawno temu tę podróż „na powitanie wiosny”. Jednego dnia Ryjek zużyła trzy pary skarpetek – tak przemakały jej buty. Mnie do obcasa dostał się żwir, jakim posypuje się tam zaśnieżone chodniki. Ale dzielnie chodziłyśmy po ulicach i parkach, żałując tylko, że nie można sobie gdzieś na chwilę usiąść (bo mokro) albo zjeść spokojnie currywurst na świeżym powietrzu (bo zimno).

Berlin, choć jest wielką metropolią, nie pędzi tak jak choćby pędzi Warszawa. Można zejść schodami do metra własnym tempem, nie narażając się na potrącenie przez spieszących się współpasażerów. Maszyniści nie zamykają drzwi przed nosem, a ludzie nie tłoczą się przy wyjściu na kilkaset metrów przed następną stacją. Jest czas na wszystko. Jest miejsce na wszystko i nikt się niczemu ani nikomu nie dziwi. W centrum, na samej Unter den Linden budują metro, ale to nie powód, by zamykać całe ulice. System przejść dla pieszych i ich oznakowań naprawdę imponuje. Być może mieszkańcy od dwudziestu lat odbudowującego się miasta już przywykli, a prowadzący budowy i remonty szanują to, że przeprowadzając operacje na żywym organizmie. Stąd ta harmonia, przynajmniej pozorna. Swoista Pax Berolina.

Nadal jest to miasto Muru, którego ślady zachowały się spontanicznie w tkance miejskiej lub zostały celowo upamiętnione w licznych miejscach. Opowieść o „Geisterbahnhöfe”, stacjach metra na terenie Berlina Wschodniego, przez które przejeżdżały, bez zatrzymywania oczywiście, pociągi z Berlina Zachodniego. Mauerpark i sąsiadująca z nim ścieżka edukacyjna o życiu w podzielonym miejsce. Oprowadzający szkolną wycieczkę opowiada też o doświadczeniach własnej rodziny. Odnajduję na Bernauer Strasse ślad tunelu ucieczkowego, o którym przeczytałam kiedyś fascynującą książkę. Checkpoint Charlie i okolice Bundestagu. Tutaj historia jest jeszcze żywa. A wystawa Topographie des Terrors – o nazizmie – bardzo mocno akcentuje początki i przyczyny. Ponadto wiele muzeów prywatnych – Muzeum NRD, Muzeum Muru. Gadżety „z epoki”, młodzieńcy w wojskowych szynelach z flagami USA i Związku Radzieckiego zachęcają do fotografowania się z nimi pod Bramą Brandenburską. Nie odstępuje mnie myśl, czy dowiadując się o losach poszczególnych berlińczyków, tych Gertrud czy Kurtów, którzy żyli w podzielonym mieście, próbując toczyć normalne życie w nienormalnych warunkach, ktoś z zwiedzających pomyśli o tych, którzy dzisiaj w innych miejscach „demokratycznego” świata zmagają się z betonowym podziałem.

Read Full Post »

Między koncertem a wyjazdem. Między Świetlikami a Berlinem. Tak toczy się ten weekend, zima w marcu, niebo o ostro niebieskim kolorze. 143. dzień zimy (licząc od pierwszego śniegu), zbliżamy się do rekordu, zbliżamy się ku globalnemu ochłodzeniu i czeka nas co najmniej kilkadziesiąt lat tych ekstremalnych zjawisk – zamieci, upałów, mrozów, ulew, huraganów. W jutrzejszym wyjeździe cieszę się najbardziej na odsapkę od komputera, wiadomości, e-maili, na długą podróż z książką i muzyką. Na krajobrazy za oknem. To co wewnątrz – między podróżą do a podróżą z – jest jeszcze odległe, mało namacalne, może poza perspektywą na dalekie wyprawy S-Bahnem.

W podróżowaniu ważne jest poznawanie i przeżywanie tego, co inne, ale równie ważne jest bycia poza, wzięcie w nawias codzienności, powstrzymanie biegnącego donikąd czasu. Podróż to ciągle możliwe przeżycie rite du passage. I choćby wynaleziono teleportację, nadal będziemy trzymać się dróg i podziwiać zmianę otoczenia. Nadal ważne będą granice jako symbole przejścia do czegoś innego. Nadal w drodze nad morze będziemy tropić momenty przejścia z Kujaw na Pomorze czy granicę ostatniego zlodowacenia. A potem czekać na świeżą bryzę zwiastującą bliskość wybrzeża.

Read Full Post »

Mielenie

Na steranym zimą drzewie wiszą sobie sopelki. Patrzę na nie przez sterane zimą okno i sama się tak czuję. Już posiałyśmy kiełki i kupiłyśmy nowe doniczki – ale na balkonie zaległy tymczasem nowe dostawy białego puchu. Nocą szczelnie opatulam się kołdrą. Oczyma wyobraźni już widziałam siebie idącą ulicą w rozpiętym płaszczu i bez czapki. Grającą znowu w ping-ponga w otoczeniu świeżej zieleni. I co? I nic. Nic to. Mam w sobie dużo cierpliwości, chyba naruszyłam żelazne zapasy. A jednak chciałabym już wyjść i iść przed siebie, z wyprostowaną głową, rozwianym włosem i szminką w ostro czerwonym kolorze na ustach.

Ostatnio trochę średniego kina, mnóstwo różnorodnych książek, krótszy sen i nieco więcej słodyczy niż wcześniej. Czasami jednak wychodzę, wystawiam język ku zasłoniętemu słońcu. Jest we mnie przedwiosenna powolność, nieuświadomione oczekiwanie. Słowa wyzute z elegancji i genialności jakoś tak łatwo popadają w banał. Za łatwo. Nie trzymam ich w ryzach i raczej są mi ostatnio obojętne. Doceniam cudze, i to mi chwilowo wystarcza.

Read Full Post »

Życie intelektualne na wysokim poziomie rozbuchania. Życie zawodowe w fazie nowej interesującej potencjalności. W dodatku idzie wiosna i wraca ochota na życie towarzyskie. Chmury, które całą zimę wisiały nam nad głową, przepływają, odsłaniając niebo i inne wymiary świata.

Read Full Post »