Powstańcze obchody. Powstańcze książki i debaty. Powstańcze filmy, powstańcze piosenki, koncerty pod gołym niebem. Powstańcze spektakle. Powstańcze designerskie koszulki. Powstańcze torby. 50 czytelników „Gazety Wyborczej” zejdzie do kanału burzowego pod ul. Karową. Powstańcza flaga biało-czerwona nad rondem Babka (formalnie – Zgrupowania AK „Radosław”), oczywiście na 60-metrowym maszcie. Powstańcze emblematy na wejściach do stacji metra Plac Wilsona. Powstańcze znaczki i monety. Powstańcze msze i przemarsze. Powstańcze ognisko, powstańcze sadzenie drzew. Powstańczy spływ kajakowy, powstańczy przejazd rowerowy. Powstanie warszawskie weszło nie tylko do historii, ale nawet do popkultury. Celebryci ze znaczkiem Batalionu „Parasol”, prezenterzy telewizyjni z czarno-białą opaską na ramieniu. Politycy z naręczami orderów wręczanych na prawo i lewo. Saluty i salwy armatnie. Flagi na autobusach i tramwajach. „Pójdźmy wszyscy do powstania…”. Wszechogarniający powstańczy orgazm. Zróbmy sobie Małego Powstańca. Cieszmy się, że mieliśmy tak wiele ślicznych dziewcząt i walecznych chłopców, którzy rozłożyli ręce i nogi dla ojczyzny. Przelali krew, pot i łzy. Utonęli w dymie i kurzu walącego się miasta. Weszli do kanałów, ostatni odcinek ich drogi ku śmierci.
I nie jest tak, że ja nie chcę, by pamiętać. Wręcz przeciwnie. Chcę pamiętać, że 3 sierpnia z Warszawy wycofały się do Kampinosu prawie wszystkie oddziały wojskowe. Chcę pamiętać, że kanały pełne były szczurów i gówna i że wychodziło się nich pod lufy karabinów. Chcę pamiętać, że oddziałowi z kilkoma sztukami podręcznej broni kazano zaatakować dobrze chronioną niemiecką placówkę. Chcę pamiętać, że ci, którzy umierali, umierali z poczuciem klęski, z lękiem o bliskich. Chcę pamiętać, że widzieli śmierć swych rodzin i zniszczenie swych domów. I że mieli wtedy tyle lat, że ja się cieszę, że już tyle nie mam i jestem przez to daleka od patriotycznego wzmożenia, czczenia bohaterskiej śmierci i pustych symboli, brania udziału w wyścigu na najbardziej oryginalne obchodzenie rocznicy powstania, koniecznie w designerskich ciuchach z kotwicą.