Burzliwy miesiąc luty dobiega końca, wszystko powoli się prostuje i wychodzi na nowe ścieżki. Na zakończenie szlachetne miasto na P. przykrył mokry śnieg. Taka drobna anomalia pogodowa. Ale także w meteorologii zapowiadają ogromną zmianę – od jutra gwałtowny skok temperatury ku wiośnie. Szkoda tylko tych owocowych drzewek, które zakwitły jakiś czas temu. Ciekawe, czy zawiązki owoców przetrwały ostatnie chłody…
Nie wszystko i nie zawsze przetrwa, dlatego konieczna jest elastyczność i gotowość na niespodziewane. Kiedy jęczałam na początku miesiąca, że jestem w dołku, stresie i żyję w złych przeczuciach oraz wśród potrzaskanych złudzeń nie przypuszczałam, że w ostatnim jego dniu będę zaczynać nową pracę, wprowadzać nową współlokatorkę i przede wszystkim widzieć wszystko zupełnie inaczej. Nie powinno mnie to jednak dziwić. Takie rzeczy dzieją się w końcu, gdy nadchodzi wiosna, również ta kalendarzowa czy klimatyczna.