Spadł deszcz i zrobiło się zimno. Balkon chwilowo wyłączony z użytku. Za to zaplanowałam wyjścia do sklepu i ze śmieciami. Stanęłam karnie w rozproszonej kolejce do supermarketu, a potem kazano mi wydezynfekować ręce i założyć rękawiczki. Dreszcz przeszedł mnie, gdy opustoszałymi ulicami przejeżdżała policja ze swoim komunikatem.
Od rana przychodnie są zamknięte dla zwykłych wizyt, przyjmują tylko w nagłych przypadkach i na niezbędne zabiegi.
Od jutra zaczynam prowadzić lekcje online. Z tego powodu jestem w jakichś nowych whatsappowych grupach i mam wrażenie, że życie społeczne zupełnie przeniosło się do internetu. Dziś po raz pierwszy zastanawiałam się przez chwilę, czy wytrzymam psychicznie długotrwałą izolację (i odgłosy wydawane przez sąsiadów).
Izolacja może być błogosławieństwem.
Chociaż nie zawsze musi.
Z drugiej strony, taka na przykład Casilda de Toledo potrafiła. A nawet podobno spodobała jej się samotność do tego stopnia, że pozostała eremitką i przez lat 70 stroniła od ludzi dożywając w samotności lat imponującego wieku. .
Miewałam takie monastyczne ciągotki. Zamknąć się na jakiś czas gdzieś daleko, bez kontaktu ze światem zewnętrznym. Ale nie brałam pod uwagę, że nie będzie można pójść na spacer i być w kontakcie w przyrodą, jak teraz.
To, że tęsknimy za tym co nieosiągalne jest truizmem prawdziwym. Niektórym jednak udaje się los przechytrzyć. Taki na przykład Robert Franklin Stroud potrafił. Nie daj się.