Czytam „Autobiografie” Bernharda. Opis bombardowania Salzburga we snach zlał mi się ze zdjęciami z Japonii. Świat się dalej kręci. Nie ma co płakać przy każdej tablicy upamiętniającej zabitych w czasie powstania warszawskiego, ale mimo wszystko czasami czuję skrępowanie, gdy w internecie w oczy rzucają mi się nagłówki o problemach uczestników telewizyjnych show.
Co daje mi sens? Wszystko, co z przyjemnością chłonę. Porcja lodów, słowa przyjaciółki, uliczki Żoliborza Dziennikarskiego, nowe chorwackie zwroty, socjologiczne pojęcia, zapach kartek pierwszej przetłumaczonej książki.
aż narzuca się pytanie, czy w tej kolejności.;)
nie ustalajmy sztywnych hierarchii:)