Feeds:
Wpisy
Komentarze

Archive for 10 listopada, 2009

Od dwóch tygodni rzesze studentów w Austrii i Niemczech okupują swoje uniwersytety, protestując przeciwko komercjalizacji wyższej edukacji. Sprzeciwiają się opłatom za studia, limitom miejsc na poszczególnych kierunkach, niskim budżetom państwowych uczelni. To w wymiarze praktycznym, bo w ogóle chodzi tutaj o sprzeciw wobec panującej obecnie tendencji do uczynienia z uniwersytetu szkoły produkującej zunifikowanych absolwentów, gotowych do bezmyślnego harowania w korporacjach na zaspokajanie wymyślonyche przez przemysł reklamowy potrzeb.

Polskie media mainstreamowe nie informują za bardzo o protestach. Wzmianki ograniczają się do okupacji sal uniwersyteckich w Austrii, wynikających, jak piszą Gazeta Wyborcza i Rzeczpospolita, z zajmowania miejsc na austriackich uczelniach przez studentów z Niemiec. Ta teza została bezmyślnie skopiowana z artykuł w Spieglu i kompletnie nie ma poparcia w rzeczywistości, ani nawet w logice. Co ciekawe, nawet tak medialne wydarzenie jak marsz protestujących przez ulice Wiednia został praktycznie zignorowany. Nie wspominając rzecz jasna o wyrazach solidarności, jakie protestujący studenci zbierają w całym świecie. Nie tylko od studentów, ale także od ruchów alterglobalistycznych, związków zawodowych i zrzeszeń akademickich (w tym także wykładowców). Pewnym odpryskiem tego protestu była sprawa niedoszłego zwolnienia kilkuset pracowników obsługi lubelskiego UMCS. Do planowanych cięć w zatrudnieniu nie doszło po publicznym proteście znanych naukowców, osób publicznych, związków zawodowych i organizacji lewicowych. Media w Polsce jednak nie połączyły austriackich protestów z sytuacją w Lublinie. W ogóle brakuje jakiejkolwiek szeroko dostepnej refleksji na ten temat.

Właściwie mnie to nie dziwi. W Gazecie Wyborczej i Polityce toczyła się dość ożywiona dyskusja nad kondycją polskiej nauki i szkolnictwa wyższego. Wnioski z niej wynikają niewesołe, ale uderza brak jakichkolwiek rewolucyjnych postulatów. Za bezsporne przyjęło się na przykład ingerowanie biznesu w ścieżki kształcenia. Oczywiście w imię lepszego dostosowania absolwentow do rynku pracy. Z westchnieniem przeszło się do porządku dziennego nad faktem, że tysiące młodych ludzi zostało oszukanych nadzieją, że z wyższym wykształceniem będą pożądanymi i dobrze opłacanymi pracownikami. Przyklepało istniejące układy i wypaczenia systemu. Zgadzam się, niewiele da się zrobić. Niewiele da się zrobić bez zmiany paradygmatu myślenia o edukacji wyższej.

Jedenaście lat temu weszłam w mury wówczas i ponoć nadal najlepszej uczelni w kraju. Nie wiedziałam wtedy, czego chcę, ale wiedziałam, że zaczyna się długo wyczekiwany okres w moim życiu. Zdobywanie wiedzy. Ukończyłam taki kierunek, który wywoływał dookoła usmieszki i pytania „a co ty po tym będziesz robić?” No więc robiłam już po tym różne rzeczy i pewnie będę ich jeszcze robić pięć razy tyle. Studia nie odpowiedziały na wiele moich pytań, ale nauczyły mnie szukać na nie odpowiedzi. Chociaż czasem gotowy klucz byłby prawdziwym błogosławieństwem, nauczyłam się cenić własne, niełatwe dochodzenie do nich.

Chciałabym, żeby uniwersytet pozostał miejscem, gdzie szuka się sposobów na rozwiązanie problemów, a nie podtyka gotowe odpowiedzi. Gdzie kwitnie swobodna myśl i dyskusja, podejmuje się działania pochodzące z wewnętrznej potrzeby, a nie za najważniejsze uważa się zaliczenia i kolejne punkty w CV. Chciałabym, aby student podczas inmatrykulacji cieszył się nadchodzącym okresem poszukiwań, a nie sposobił do wejścia od pierwszych zajęć w jedną z kilku dostępnych ról, które będzie wypełniał do końca życia. Dlatego popieram protesty w Austrii i Niemczech. Mam nadzieję, że i u nas wkrótce zmieni się klimat.

Chcę, byśmy mogli zdobywać wiedzę, a nie tylko byli informowani. W myśl hasła w tytule, cytatu z deklaracji protestujących studentów.

Read Full Post »